x

OPIS WARSZTATU #2



25 października, 2021

Kobieta. Nazwijmy ją… Justyna.
Justyna trafiła do mnie po operacji usunięcia guzka z jelita grubego i jajników.
Na naszym pierwszym spotkaniu nie podnosiła wzroku z ziemi.
Tam szukała tych, którzy odeszli.
Justyna przyszła z zawieszonym gdzieś pomiędzy związkiem;
z partnerem, któremu bliżej było do mamy niż do niej…
Przyszła z lękiem przed ciążą i przed ślubem.
Przyszła ze zdradami taty, o których ona dowiedziała się, jako mała dziewczynka, pierwsza… zupełnie przez przypadek. Bo kliknęła w złego sms-a.
Przyszła z tematem głosu, bo czuła się niesłyszana.
A jak głosu, to również i granic, bo tych także nie było.

Dziś opisuję nasze kolejne spotkanie. Piąte.
Na przestrzeni ostatnich czterech zdążyła porozmawiać z szefem i poprosić o zmiany w wymogach na jej stanowisku…
Zdążyła puścić ciężar tajemnicy zdrady ojca, kojąc relację z mamą i z tatą…
Zdążyła pożegnać lęki dotyczące ślubu – one prowadziły do prababci, której mąż zmarł – właśnie w dniu ich ślubu.
Na tydzień po tej pracy, z tematem małżeństwa, Justyna się zaręczyła.
Bo przysięga nie musiała przynosić już strat.

– Marianka, dziś chcę popracować z taką niechęcią. Nie wiem jak to dokładnie określić, ale nie mogę się po tej operacji przestawić: teraz mogłabym już wprowadzać nowe produkty do diety, ale się boję. Czasami mam poranne mdłości i jak one przychodzą, to mi pada całe samopoczucie. Wtedy myślę sobie, że może bez sensu w takim razie wstawać w ogóle, więc leżę i oglądam filmy. Nie wiem czy to co mówię jest zrozumiałe… – opowiada Justyna.
– Ja bym to chyba określiła, jako ruch szarpany między życiem a umieraniem – mówię.
– Tak, jest coś takiego. Po naszym pierwszym warsztacie o wiele bardziej zachciało mi się żyć, ale przychodzą takie momenty, jak właśnie kilka dni temu, że nagle mnie wyłącza – kontynuuje dziewczyna.
– Czego nie mogłaś jeść kiedy chorowałaś? – pytam.
– Właściwie to na 9 miesięcy przed operacją już usunęłam nabiał i produkty wzdymające. Można powiedzieć, że połowę produktów ucięłam – mówi.
– Ty do mnie mówisz, jakbyś mówiła o ciąży – zwracam uwagę.
– Jak to? – pyta, zdziwiona.
– „Mam poranne mdłości”, „na 9 miesięcy przed operacją”, „usunęłam nabiał i produkty wzdymające”. Opisujesz mi ciąże.

Justyna zaśmiała się nerwowo, a potem spoważniała i usiadła w ciszy. 

– Ile miałaś guzków w jelicie? – pytam. 
– Jeden – odpowiada.
– Opowiedz mi proszę o ciąży mamy. To co wiesz.
– No nie wiem sama… urodziłam się naturalnie, ale w sumie niewiele wiem – opowiada – no i miałam być chłopcem – dodaje, roześmiana.
– Tęsknisz Justyna? – pytam. 

Jej twarz zmienia się zupełnie. Nie ma już rozbawienia.
W oczach pojawiają się łzy. 

– Tak – odpowiada, wycierając nos.
– Trzymasz w szafie rzeczy w których nie chodzisz? – pytam.
– Tak, ja płacze jak mam coś wyrzucić. Nienawidzę wyrzucać rzeczy. Trzymam ubrania, ale mam też kosmetyki na przykład. Dużo tego, za dużo.
– I w relacjach 1:1 trzymasz najmocniejsze więzi, co? – pytam.
– Ja w ogóle innych relacji nie przyjmuję jako opcji – mówi, z trzęsącą się brodą – szukam ludzi, ale pojedynczych, nie grup.
– Pieniądze trzymasz?
– Trzymam, oszczędzam.. może się komuś przydadzą.
– Weź proszę głęboki oddech i postaw przed sobą swoją mamę. Zaproś naprzeciwko niej, jej dzieci.
– Widzę siebie i mojego brata … – mówi, niepewnie.
– Wszystko? – pytam.
– Nie… jakby tak dziwnie. Mama też jest dziwna. Jest niespokojnie.
– Postaw przy sobie brata bliźniaka i powiedz mi jak się czujesz – mówię.
– On miał już imię – mówi Justyna, zaczynając płakać – tak … moja mama mówiła, że miałam być chłopcem i miałam mieć na imię Kacper.
– Popatrz na niego Justyna i poczuj Wasze połączenie. Jakie ono jest i jakie pojawiają się w ciele emocje.
– Tak, to znajome. Tęsknie – mówi, płacząc. 

– Spójrz na tego brata… na Kacpra i powiedz do niego:
„OD LAT CIĘ SZUKAM NA TAK WIELE SPOSOBÓW.
TO DLA CIEBIE TWORZĘ Z LUDŹMI WIĘZI SILNE I NIEROZERWALNE… ALE TYLKO W POJEDYNKĘ. 
TO DLA CIEBIE OSZCZĘDZAM. NA WYPADEK, GDYBYŚ WRÓCIŁ.
TO DLA CIEBIE TE UBRANIA, BUTY, KOSMETYKI… I NIE POTRAFIĘ WYRZUCIĆ NICZEGO, BO KAŻDY PRZEDMIOT JEST MI BLISKI, JAK TY.
JA TE RZECZY TRZYMAM DLA CIEBIE, CHĘTNIE.
DLA CIEBIE MIĘDZY ŻYCIEM A ŚMIERCIĄ, MIĘDZY ZDROWIEM A CHOROBĄ. DLA CIEBIE W SZARPANIU MIĘDZY RADOŚCIĄ, A ŻALEM.
WE MNIE DWA ISTNIENIA.
TEJ, KTÓRA ODDYCHA I TEGO, KTÓRY NIE PRZETRWAŁ.
DLA CIEBIE MOJA DIETA PODZIELONA BYŁA NA DWA: POŁOWA DLA MNIE, POŁOWA DLA CIEBIE.
 MOJA CHOROBA TAKŻE DLA CIEBIE BRACIE. BO SKORO TY NIE MOGŁEŚ ŻYĆ, JA SAMA NIE WIEM CZY CHCĘ DO KOŃCA. TAK CIĘŻKO JEST BYĆ SAMOTNĄ… TĘSKNIE.” 

Justyna siedziała z zamkniętymi oczami, a po jej policzkach spływał potok łez … Nie zatrzymywała ich, nie podważała. Oddychała coraz bardziej miarowo, a w jej ciele dało się zobaczyć wyraźny moment ulgi.
Przyszło ukojenie. 

Powiedz do niego: „Dziękuję, że ustąpiłeś mi miejsca na tej Ziemi. Ty ustąpiłeś, a ja wzięłam je chętnie. Na Twoją cześć obiecuję więc tego daru nie zmarnować.” 

Po płaczu i głębokim uwolnieniu oddechem, przyszedł spokój. 

– Jak się czujesz? – pytam.
– To jest niesamowite. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale … jako dziecko, zawsze się zastanawiałam … bo jestem zodiakalnym Bliźniakiem i tak zawsze się zastanawiałam, co to znaczy mieć bliźniaka, jakie to musi być ważne i wspaniałe. Marzyłam sobie, że ja też bym mogła mieć, ale myślałam, że to tylko takie dziecięce wymysły. Teraz czuję się taka pełna. Nie potrafię tego inaczej określić. Jestem pełna.

Naukowcy coraz szerzej badają proces wchłonięcia bliźniaka.
Podział zygoty jest procesem szybkim – w około setnej godzinie od zapłodnienia, w zygocie znajduje się już 7 – 8 komórek.
Z tych komórek może rozwinąć się jedno, lub więcej żyć.
I rzeczywiście, często jest tak, że tych zarodków jest więcej – genetycy twierdzą, że nawet do 26% ciąż, są pierwotnie tymi mnogimi. Mama w tym miejscu sama może jeszcze nie wiedzieć, że w ogóle jest w ciąży. I zanim się dowie, zanim pójdzie na pierwsze badanie ginekologiczne, może się wydarzyć, że jeden z zarodków zdążył się już wchłonąć, przynosząc finalnie informację o ciąży pojedynczej.
Dla ciała takiej mamy, na tak wczesnym etapie wchłonięcia – biologicznie – rzadko kiedy ma to znaczenie.
Jednak dla systemu, taka luka jest nie do przeoczenia. To nasze połączenie z bliźniakiem będzie wołało poczuciem osamotnienia, nieudanymi związkami, lub związkami bardzo bliskimi (gdzie partnerzy traktują się jak rodzeństwo)…
Bliźniak będzie nas wołał niewytłumaczalną tęsknotą, pracowaniem za dwoje, oszczędnością, lub nadmiernym wydawaniem…Będzie wołał chorobami i poczuciem, że blisko nam do śmierci…
Będzie wołał trzymaniem przedmiotów, lub kupowaniem wszystkiego jak dla pary.
Tych połączeń jest znacznie więcej.
Ja zostawiam dziś te najważniejsze.

Warsztat opisany za zgodą. Zostawiam, jako dar.

Marianna Gierszewska







Nasze Social Media