kursy online
dowiedz się więcej8 lutego, 2022
Żyjemy w czasach, gdzie kobiety stają w swojej sile.
Docieramy się, odbudowujemy, poznajemy swoje jakości i zasoby.
Do takiej kobiecości, potrzeba męskiego, które wystoi.
Potrzeba mężczyzn tym bardziej stabilnych, tym bardziej konkretnych, tym bardziej spokojnych i zdeterminowanych.
Ci, którzy swoimi ustami opowiadają piękne bajki bez pokrycia, nie przejdą…
Bo męskie nie gada – męskie DZIAŁA.
Finanse w związkach pracują na wielu rozmaitych poziomach, ale niezależnie od scenariusza, każdą parę obowiązują zasady wyrównania.
I jeśli ona zarabia,
a on z kanapy myśli co by tu ze swoją przyszłością zrobić …
długo tak nie pociągną.
Zarabianie u mężczyzn jest ruchem kluczowym.
To wychodzenie do świata, ścieranie się z nim, cykliczne zdobywanie,
pozwala mężczyźnie spotkać się ze swoim męskim.
Kiedyś to były polowania,dziś to praktyczne działanie w obszarach zawodowych.
Zmieniły się czasy, ale nie potrzeba odczuć.
Jaki mężczyzna nie ma potrzeby zarabiać?
Taki, który z tym męskim jeszcze się nie skontaktował.
Taki, któremu przy mamie, było za ciężko.
Taki, któremu do taty, nie było wolno.
W ciele dorosłego mały chłopiec…
Chłopiec, co to czeka na cycka, albo zdecydowaną rękę ojca, która wyznaczy wreszcie granice i utoruje szlaki.
Czy to znaczy, że zarabiać ma tylko mężczyzna?
Nie.
Ale w parze widać jasno i czuć wyraźnie, kiedy to na niej spoczywa ciężar bycia głową rodziny.
Tam często mało dotyków…
Tam często dużo złości, pretensji…
Tam często kompletne odcięcie od kobiecości…
Tam często dziwne poczucie niedopasowania…
Bo jeśli ona staje do jakości męskich – jeśli ona odnajduje w sobie silną strukturę, dyscyplinę, niezłomność i waleczność – musi odpuścić uważności na to, co kobiece…
Kobieta, w męskich portkach, usycha…Mężczyzna, w kwiecistych sukienkach, niszczeje…
Dlatego te zamiany (przyglądam się temu codziennie): ona w pracy, on w domu – często związki rozłamują.
Zarabianie, to konkret.
Konkret, którego mężczyzna potrzebuje.
Duchowość? Super.
Ale z konkretem.
Polowania bowiem, nie wygrywał ten, który w jego czasie napisał więcej sonetów, ale ten, który w ręku trzymał więcej lisów.