x

DDA: Ratuj mnie kto może

6 września, 2021

Miłość…
łącząc tych, którzy nie stanęli jeszcze do pracy ze sobą,
zawsze zwiąże to, co pozostawało niewidoczne,
w utknięciu,
w wyparciu i skostnieniu.
To takie mechanizmy, które pozostawiają nadzieje, na zapomnienie dziecięcych – tak trudnych dla DDA – ran.

Znalazłaś więc chłopa, co to nie pije, tak jak ten ojciec.
Znalazłaś takiego, co to może nawet i wcale alkoholu nie lubi.
I co dalej?
Jacy wy dalej w tej relacji do siebie stajecie?
Bo choć karoseria błyszczy, to środek jakby pozostał zakurzony.
Szybko bowiem okazuje się, że sam brak alkoholu w związku nie otwiera wrót do Nibylandii.
Ponieważ przy tego typu relacjach, zależności bywają o wiele bardziej skomplikowane.

Córki DDA, niezależnie od tego czy pijąca była mama czy tata,
niosą w sobie niezwykle wyraźny mechanizm odcięcia i od tego co kobiece i od tego, co męskie.

To kobiety, które w sercu odwracają się przeciwko obojgu rodzicom,
bo jeden pił,
a drugi pozostawał obojętny.
Jeden był agresorem,
A drugi nie bronił.

Taka kobieta do późniejszego partnerstwa wychodzi z kilku podstawowych ruchów:
a) dźwigania za partnera / rola matka („dałam radę przetrwać w dzieciństwie, dam radę i teraz”)
b) stawania do partnera z roli dziecka („proszę, daj mi to, czego nie mogłam dostać wtedy. Zwróć na mnie uwagę, tak całościowo i bezwarunkowo jak powinni byli to zrobić rodzice”)
c) wściekłości na męskie i/lub żeńskie.
Tu, w zależności od tego, które z rodziców piło – skrypty będą wyglądać nieco inaczej:
(„Kobiecość jest złudna/ mizerna/ niebezpieczna. Męskość jest agresywna/ bezsilna/ beznadziejna”).

Te wymienione wyżej dynamiki często w partnerstwie przelewają się cyklicznie – pokazując nam dokładne miejsca utkniętych, dziecięcych traum.

I tak siadając do pracy z kobietami DDA – kiedy w związku – przyglądam się najczęstszej grającym naprzemian rytmom: mamy i dziecka w relacji.

To naprzemienne ruchy dźwigania i dziecięcego utykania w potrzebie.

To naprzemienny ruch ratowania –
tak jak kiedyś próbowałaś uratować…
pijącego,
złego,
zalewającego się tatę…
Czy też cichą,
zmęczoną,
wściekłą,
zawiedzioną życiem mamę… –
łączący się z cykliczną potrzebą bycia uratowaną.
To potrzeba na cześć tamtych lat.
Lat, w których byłaś tylko dzieckiem.
I patrząc na często wyjątkowo trudne, drastyczne obrazy, Twoje maleńkie serce raz za razem utykało w nierozwiązanych okolicznościach.

Mówimy tu o sytuacjach pijanego rodzica, którego trzeba było ratować, przed utratą przytomności…
Mówimy o kłótniach, o krzykach, o strachu, że pijany tata wyskoczy przez okno…
Że znów karze Tobie – malutkiej, iść po alkohol do sklepu…
Że mama przestanie się odzywać nie tylko do niego, ale także i do Ciebie…
Ciszą karząc cały dom…
I wszystkich jego domowników…

Każda tak trudna sytuacja, niejako rozszczepiała serce na dwa.
Bo z jednej strony, w tamtym danym momencie musiałaś stanąć do roli dorosłego, często wobec swojego rodzica.
A z drugiej, taka parentyfikacja, dodatkowo połączona trudną więzią okoliczności, sprawiła, że w duchu zostałaś dzieckiem, przy utknieciach z tamtego czasu.
I tak ten dualizm: RATUJĘ (cię) – URATUJ (mnie),
wkrada się do partnerstwa, w którym
zamieniacie się cyklicznie rolami.

Jesteś w stanie dźwigać długo.
Ba! Dźwigałaś przecież całe swoje dzieciństwo.
Ale w tej wymyślonej fizyczności dorosłego,
w sercu siedzi zapomniane, nieutulone, niedokochane dziecko, które nie daje o sobie zapomnieć…

I tak raz na czas.
Może raz na tydzień, a może raz na kwartał – odpala się ten ruch przytłoczonego malucha, który nie może tej rzeczywistości znieść.
Wtedy partnera stawiasz jako rodzica – czasami znajdując sposoby, by on dał Ci więcej uwagi …
chorobą,
wahaniami nastrojów,
prowokowaniem kłótni.

I tak przywołujesz partnera, tak jak kiedyś przywoływałaś mamę, tatę.
Zawsze tylko tym, co ostateczne…
Rozciętą głową, zapaleniem płuc, czy wielką awanturą.
Twoje serce, wraca wiec do tych utknięć.
A każdy taki powrót, jest dla Ciebie szansą na domknięcie tego, co zostało TAM.

Wystarczy cyklu skrajności.
Wystarczy cugu ról w partnerstwie.
Wystarczy zalewania się ciężarami, łzami, wahaniami nastrojów, ciszą, wzajemnym chłodem.
To co trudne z wtedy,
uhonoruj inaczej.

Zaczynajac od odkorkowania tamtych traum i okoliczności.
To traumy i okoliczności, które wyrosły w Tobie jako hybryda dorosłego i dziecka.
W takim awatarze długo nie wytrzymasz.
Warto więc zacząć.
Dziś.

Marianna Gierszewska






Nasze Social Media