x

Kiedy przeszłe, zakończone relacje wciąż nas szarpią

Domknięcie relacji nie zawsze przychodzi naturalnie.
Dlaczego?

  1. BRAK WYRÓWNANIA
    To bardzo częste – szczególnie w przypadku burzliwych rozstań. Każdy związek opiera się na ruchu brania i dawania. Jeśli między partnerami nie było wyrównania – jedna strona była dawcą a druga biorcą – podczas rozstania często ten który dawał, budzi się z letargu… „na co ja się tu zgadzałam_em?!”. Teraz chce dla siebie zwrotu wszystkiego, czego dawał_a za dużo.
    W tym przypadku do wykonania jest praca wewnętrzna. Bo strona która na przestrzeni lat relacji tylko brała, nie zmieni nagle swoich reguł. I jeśli się tu rozdaliśmy… musimy sami dać sobie czas na odbudowę.
    Rozstania są zbudowane na zasadach relacji na którą obydwoje, przez lata, się godziliśmy. Tu często wiec nie ma już co wyszarpywać od drugiej strony – to my sami wycofujemy swoją energie z tego co wspólne i regenerujemy się, we własnym tempie…
  2. ZŁOŚĆ
    Ale jej odmian i wariantów jest tu kilka…
    a) gniew jest spowodowany zauważeniem, że nie wzięłaś (wziąłeś) dla siebie wystarczająco z relacji. To żywe poczucie wykorzystania i niesprawiedliwości powoduje utknięcie w przeszłości. Taki gniew nie ma nic wspólnego z działaniem i sam w sobie przychodzi jako skutek wcześniejszych zaniechań i nierówności w relacji.

    b) gniew jest spowodowany własnym poczuciem winy i w takiej formie, jest przeniesiony na byłego partnera_erkę. Innymi słowy: sam czuję, że nie byłem tu do końca fair, ale nie potrafię skonfrontować się z brzydką prawdą o sobie… broniąc się więc przed własną odpowiedzialnością, zrzucę wszystko na drugiego.

    c) gniew, jako uwikłanie. Jeśli mama niosła siatkę (często niewypowiedzianych) pretensji do taty – i utknęła w tych zduszonych wyrzutach – możemy zapętlać i odtwarzać bez końca w sercu damsko – męską wojnę. To automatyczny ruch lojalności wobec mamy, ale i bezwiedny ruch jej odciążania.

    d) gniew jest spowodowany utknięciem w żałobie. Według Elisabeth Kubler – Ross, wyróżniamy pięć podstawowych stadiów żałoby:
    – izolacja i zaprzeczenie
    – złość / obwinianie
    – targowanie się z okolicznościami
    – smutek / depresja / wyłączenie
    – akceptacja
    Oczywiście, wymienione wyżej kroki nie są obligatoryjne. Nie ma jednego zestawu emocji „poprawnej” żałoby. Ale jest jak najbardziej możliwe, że czegoś nie pozwoliliśmy sobie czuć. Czegoś nie mieliśmy okazji przeżyć i dożyć. Takim sposobem możemy zatrzymać się na wybranym etapie żałoby.
  3. NIE O NIEGO (NIĄ) CHODZIŁO
    Zdarza się, że więzi nie możemy domknąć nie dlatego, że nie pracujemy, ale dlatego, że domykamy nie to co trzeba. Trochę jakbyś kopał_a dwie doby w poszukiwaniu skarbu, żeby trzeciego dnia okazało się, że kopiesz w piaskownicy…Jeśli tak naprawdę nie chodzi tu o byłego partnera, to choćbyś niewiadomo co robił_a) – ulga nie przyjdzie.
    O kogo więc może chodzić?

    a) nienarodzone rodzeństwo / bliźniak – zdarza się, że nasi byli partnerzy stali jako reprezentacja naszego straconego rodzeństwa, lub wchłoniętego bliźniaka ( przeczytaj więcej o wchłoniętych bliźniakach ). Ta dynamika może być także jedną z przyczyn rozpadu relacji. Jeśli były partner przypominał o tym, za którym serce wciąż tęskni, nic dziwnego, że trochę do tego byłego ciągnie.

    b) rodzice – nasi partnerzy zawsze pięknie oświetlają deficyty i nieruszone tematy. Bardzo intensywnie pracuje tu przede wszystkim mama – i jeśli w naszej relacji z rodzicem było trudno – pretensje, złość, czy głęboka tęsknota, może być tak naprawdę przeniesieniem uczuć wewnętrznego dziecka do rodzica. Może to nie dorosła czeka na byłego partnera, ale mała na mamę…? Może to nie dorosły czeka na byłą partnerkę, ale mały na rodzica…?

•••
Ćwiczenie na domykanie relacji:
(To nie jest coś, co robimy jeden dzień. Być może do niektórych kartek / pytań będziesz musiał(a) wracać przez kilka / kilkanaście dni z rzędu.
Daj sobie c z a s.)

Weź kartki i długopis.
Zapisz pytania i odpowiedzi.
1. Co ceniłam_em w tej relacji?
2. Co było największym wyzwaniem tej relacji?
3. Jakie są największe osiągnięcia tej relacji?
4. Z jakimi niezrealizowanymi pragnieniami i marzeniami zostawiła mnie ta relacja?
5. W jakich sytuacjach zostały jeszcze: złość / ból / smutek?
6. O co mogę być tu wdzięczna_y?

Po czasie sprawdź – co się zmienia?
Co widzisz szerzej?
Co wydaje się jaśniejsze?
Spokojniejsze..?


Opis warsztatu #5

Przede mną siada Ela.

– Jestem zła na swojego syna.
– Co wiesz o czasie, kiedy mama była z Tobą w ciąży?
– Podobno byłam dzieckiem z rozsądku. Takim, co miało skleić rodziców, bo było między nimi źle.
– I co? … czujesz się taką zapchaj dziurą na życie?
– Oj tak: w pracy, w życiu czasem też…
– Udało się rodzicom skleić to małżeństwo ciążą, czy się rozeszli?
– Rozeszli się. Moja mama powiedziała, że taka to była ciąża z rozsądku, że na 3 miesiące po moich narodzinach miała przez ojca oko podbite.
– Tata miał kochankę?
– Miał. Teraz jest już z tą kochanką po ślubie. Jak się rozeszli z mamą, to się z tą związał – mówi Ela.
– Jak Cię traktuje tato? – pytam.
– Dziwnie. Nie mam z nim już teraz prawie kontaktu. Kiedyś napisał do mnie smsa, że on powinien być ważniejszy niż mój mąż, czy kochanek…
– Ciekawe. Mama nie była o Ciebie zazdrosna jak szłaś do taty jako dziecko?
– Zła była, więc chodziłam w ukryciu, żeby nie wiedziała.
– Jaka kobieta chodzi do mężczyzny w ukryciu?
– Kochanka
– No właśnie Ela, No właśnie…
– W sumie to jak tak teraz myślę, jak mama się bała, że byłam u taty to wąchała moje włosy, żeby poczuć czy nim pachnę. Jezu, rzeczywiście.
– Zaraz zobaczymy wszystko: postaw proszę przed sobą mamę i tatę. Gdzie oni patrzą?
– Wszyscy patrzą na mnie. A mama jest jakby babcią jednocześnie.
– To postaw koło mamy babcie skoro ona tam chce być.
– Jest.
– To teraz sprawdźmy kogo oni wszyscy w Tobie widzą. Zacznijmy od babci. Zrób w obrazie krok w bok, jakbyś chciała jej odsłonić tego którego babcia w Tobie widzi.
– To jej syn. Miał 6 miesięcy kiedy zmarł. Na zapalenie płuc. To był jej pierwszy syn.
– Czy babcia chce przytulić swojego synka?
– Tak, bardzo.
– Pozwól jej… tak długo jak tego potrzebuje.
– Jest.
– Jak babcia teraz patrzy na mamę?
– Widzi ją.
– Czy mama chce się do babci przytulić?
– Bardzo.
– Pozwól jej. I pozwól jej się też poznać z jej rodzeństwem.
– Wita się i jest szczęśliwa.
– No dobrze… to wiemy już kogo widziała w Tobie babcia i mama. Teraz popatrzymy na tatę. Popatrz na niego i zrób proszę krok w bok. Kto stoi za Tobą?
– Nie wiem…
– Czujesz, że tata widzi w Tobie kobietę czy mężczyznę?
– Na pewno kobietę. Nawet mi opowiadał i pokazywał często jakieś piękne, zdolne, oczytane kobiety i porównywał mnie do nich.
– Czy mama Twojego taty była wykształcona?
– Nie.
– A był tam alkohol?
– Tak, dziadek pił.
– Postaw proszę na linii wzroku taty babcie i powiedz mi jak on na nią patrzy.
– Tak … z miłością. Kurcze, ciężko znaleźć to słowo…

Siedzimy w ciszy.

– Wiem – mówi Ela – on ją adoruje. Jak zakochany chłopiec. I ona jego też.
– A gdzie w tym wszystkim dziadek?
– Nie ma go wcale…- Co babcia chciałaby zrobić?
– Ona chciałaby się z tatą tulić.
– Pozwól im więc na to… a potem postaw proszę przy babci mężczyznę którego kochała. Tego, którego szukała w swoim synu.
– Widzę żołnierza. On patrzy na nią i czeka.
– Co chce zrobić babcia?
– Ona zostawia tatę i idzie do tego żołnierza. Tuli go, całuje.
– Zobacz jak babcia mówi do niego: „to Ciebie szukałam”.
– Oni się kochali… – mówi Ela, wycierając łzy… – miałam nie płakać – dodaje.
– Zobacz jak teraz babcia patrzy na Twojego tatę.
– Jak na dziecko, jak na syna. Tata poprawił sobie ubranie, jak facet. Stoi też inaczej. Jest dorosły.
– Sprawdź proszę Ela, jak on teraz patrzy na Ciebie?
– Jak na córkę. Naprawdę, jak na córkę.
– A jak patrzy na Twoją mamę?
– Oni oboje patrzą na siebie z dużym spokojem. Po prostu sobie machają.
– Tak, spokój. To jest to słowo – mówię.
– Powiedz do nich: „To co było między Wami, zostawiam przy Was. Od dziś, pozwolę sobie być już sobą. Ja, dla siebie i do swojego życia”…Głęboki wdech i wydech. Ciało jakby pełniejsze.

– A teraz odwróć się za siebie i zobacz kto tam stoi.
– Jest moja rodzina. Mój mąż. Moje dzieci. Wyglądają jakby długo tam na mnie czekali…
– To biegnij do nich i powiedz: „dziękuje, że zaczekaliście”.
– Dziękuje Ci.


Do związku prowadzi mama

I to na relacje z nią właśnie musimy popatrzeć, jeśli chcemy znaleźć prawidła dynamik panujących w naszym partnerstwie.
Mama prowadzi nas do związku na kilka sposobów:

• Wszystkie deficyty które pracowały w relacji ty – mama, zaczną dawać o sobie prędzej czy później znać także przy partnerze_erce.
I te wszystkie zdania…
„Zauważ mnie”
„Doceń taką jaką jestem”
„Kochaj mnie i bądź”… to pierwotnie zdania, które powinny być do rodzica, do mamy.
Taki partner_erka, teraz jedynie, pokazuje wszystko to, co z tamtej relacji nie zostało wyczyszczone, wypowiedziane i przeżyte.

Widząca nas sercem mama = widzący nas sercem partner.
I to wcale nie takie oczywiste. Bo nie chodzi tu tylko o fizyczną obecność rodzica, ale o otwarte, w pełni cieszące się dzieckiem serce.
Nasze mamy mogą nie widzieć nas, z tęsknoty za własnym rodzicem…. mogą nie widzieć nas, bo przypominamy o poronionym / abortowanym / zmarłym dziecku…. mogą nie widzieć, bo ich serce patrzy w inną stronę. To dlatego praca w polu morficznym czyści to tak pięknie. Bo tam widać jak na dłoni. Gdzie ta mama patrzyła… i za kim.

• „Mamo, ja tak jak Ty / mamo, ja taka jak Ty” – to podświadomy ruch lojalności każdego z nas. Tym silniejszy, im więcej w nas urazy i nieprzerobionego żalu do tego rodzica. Im bardziej się od mamy odcinamy, tym bardziej się z nią związujemy tym co trudne. To trochę jak z zasupłanym złotym łańcuszkiem. Im bardziej ciągniesz, tym bardziej się plącze. MAMO, JA TAK JAK TY:
⁃ będę doświadczała mężczyzny jako nieobecnego
⁃ w relacji bede czuła się niewidziana
⁃ nie bede miała dotyków
⁃ będę gardziła swoim mężczyzną
⁃ nie będę czerpała radości z kobiecości

• Intymnością Bo tak głęboką, bliską fizycznie relacje, zawiązujemy jeszcze tylko z mamą. Ta intymność buduje się już od startu życia prenatalnego. To co więc trudne w tych dotykach i zbliżeniach DZIŚ – przy partnerze – zawsze zaprowadzi nas do tego co pracowało przy mamie KIEDYŚ. Ale i do wzajemnej na siebie zgody między mamą a tatą.

W ujęciu systemowym, rozmowa o partnerstwie staje się więc rozmową o relacji z mamą.
Czy wolno się było najeść jej widzeniem?
Czy wolno było być przy niej dzieckiem?
I kiedy zaczniemy goić tam, zobaczymy różnicę w relacji tu.
Jak ten proces rozpocząć?

Warto zacząć od odkrycia magicznej prawdy, że za dzieciństwo mama Ci już nie zwróci.
Nie ma z czego.
Nie ma jak.
Bo czas pieluch i bajek skończony.
Nie ma.
Null.
Finito.
Teraz można goić i rehabilitować w sercu, po dorosłemu, już samemu.
To okazja, z której skorzystać … warto.


Utracony Bliźniak

“Nawet 10% ciąż w pierwszych tygodniach zawiera więcej niż jeden zarodek, natomiast szczęśliwie zakończone ciąże bliźniacze, w wyniku których rodzi się dwoje żywych dzieci, to mniej więcej 1%.”
⁃ dr.z zakresu medycyny prenatalnej, Jean – Guy Sartenaer

Wielu z nas, pierwotnie, w życiu prenatalnym nie było w pojedynkę.
Wielu z nas, zaczyna z bliźniakiem…
Wielu z nas, kończy z wyrwą w sercu.
Wyrwą, która echem odbija się w każdym jednym obszarze życia – od miłości, przez karierę, aż po wychodzenie do bliskości i własnego ciała.

“Czy wolno mi jeśli Tobie, siostro/bracie, nie było dane?”…
Tęsknota serca zabrania.
Lojalność duszy wstrzymuje.
Ciężko do życia.
“Bezpieczniej przy Tobie siostro / bracie, w zastygnięciu.”
Bezpieczniej przy marazmie.
W bezruchu.
Bez radości.
Przy śmierci.

Czy mama zauważa, kiedy jedno z bliźniąt umiera?
Czasami nie wie nawet, że w ciąży bliźniaczej była…
Pierwsze badanie USG ciąży, wykonuje się pomiędzy 5 a 10 tygodniem.
Średnia wskazuje jednak na kontrolę bliżej górnych widełek – około 8 / 9 tygodnia.
W tym czasie jedno z bliźniąt może już nie żyć.
Mama nie musi o tym wiedzieć. Spontaniczne krwawienia nie są tu obowiązkowe.
Bywa, że wchłonięcie zarodka nie daje o sobie znać. W większości przypadków, maciupkie ciałko bliźniaka ginie gdzieś w głębinach macicy, lub też zostaje wchłonięte przez tkanki łożyska.
Na poziomie biologicznym nie zmienia się nic.
Ciąża trwa.
Nasza bohaterka idzie do lekarza, a ten, gratuluje pojedynczej ciąży.
Kto pamięta o tamtym?…
Maluch, który rozwija się w brzuchu.

W czasach, gdy rodziły nasze mamy, babcie – badania USG nie były jeszcze dostępne. Po porodzie zwykło się wtedy badać łożysko, które – jeśli zawierało pamięć o większej ilości zarodków – rosło w charakterystyczne, twarde zgrubienia i guzki. Nie były to jednak czasy, w których informowano matki o drugim płodzie.
Po dziś dzień, wielu lekarzy ginekologów, o ciąży bliźniaczej informuje dopiero w drugim trymestrze – od tej chwili wzrasta prawdopodobieństwo przeżycia obydwu płodów.

Konsekwencji i trudności w życiu samotnie urodzonego bliźniaka jest masa.
W ustawieniach systemowych te prace z bliźniakami są zawsze magiczne…
Bo takiej tęsknoty nie wymyśliłby sam Shakespeare.
Takiej samotności nie zagrałby sam DiCaprio.
Tak wiele mówi ciało.
Tak głośno krzyczą tu emocje.
Tak wyraźnie podpowiada duch.

– Kupowanie / jedzenie / posiadanie / pracowanie „za dwóch”
⁃ zabranianie sobie na jakąkolwiek obfitość („jeśli Tobie nie było wolno, ja także sobie nie pozwolę”)
⁃ zamrożone ciało
⁃ ciało, potrzebujące ciągłej bliskości
⁃ partnerstwo, w którym partner_ka wciąż zdaje się być jakby „za szybą”
⁃ partnerstwo, w którym potrzeba bliskości jest potrzebą scalenia, stopienia w jedno
⁃ dynamika relacji: „chcę do Ciebie, ale nigdy do końca nie mogę”
⁃ potrzeba izolacji
⁃ potrzeba intensywnego kontaktu z drugim człowiekiem
⁃ niedowaga / nadwaga
⁃ uzależnienia / problem z używkami
⁃ poczucie pustki
⁃ dławiąca tęsknota, choć nie wiadomo do końca za czym
⁃ poczucie samotności
⁃ rozpaczliwe poszukiwanie bliskości „szukam Cię bracie_siostro”
⁃ trójkąty i zdrady
⁃ potrzeba separacji lub lęki separacyjne
⁃ problem z wychodzeniem do partnerstwa

Żeby temat zobrazować w pełni, musiałabym napisać tych konsekwencji trzy razy więcej…
Dziś zostawiam te najistotniejsze.

„Ukochana siostro. Kocham Cię najbardziej na świecie i zgadzam się na to, jakie to było.
Na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Na Twoją pamiątkę, obiecuje żyć, najpiękniej jak potrafię.
Przyjmuje Cię za tą, którą jesteś.
Moja siostra.
Zmarła siostra bliźniaczka.
Dziękuje, że byłaś.
Dziękuje, że zrobiłaś dla mnie miejsce.
Wykorzystam je dobrze.
Obiecuje.
A kiedy przyjdzie czas, spotkamy się.
Dziś… trzymaj za mnie kciuki.”

„Ukochany bracie. Kocham Cię najbardziej na świecie i zgadzam się na to, jakie to było.
Na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Na Twoją pamiątkę, obiecuje żyć, najpiękniej jak potrafię.
Przyjmuje Cię za tego, którym jesteś.
Mój brat.
Zmarły brat bliźniak.
Dziękuje, że byłeś.
Dziękuje, że zrobiłeś dla mnie miejsce.
Wykorzystam je dobrze.
Obiecuje.
A kiedy przyjdzie czas, spotkamy się.
Dziś… trzymaj za mnie kciuki.”


Hellinger 2022

Nauki Berta Hellingera są jednymi z najpiękniejszych, którymi przyszło mi pracować.
Jednymi z najprawdziwszych, z którymi przyszło mi się spotkać.

Hellinger, bezdyskusyjnie, wypracował jedną z najbardziej unikatowych i niezwykłych metod pracy rozwojowej na świecie.
To metoda, która czerpie z tradycji rdzennych plemion Południowej Afryki – a dalej z elementów NLP, terapii Virgini Satir, Gestaltu, terapii traumy Van Der Kolka, analizy transakcyjnej i wglądów tzw. wiedzącego pola (R.Sheldrake).

Metoda ustawień jest prawdziwym romansem wiedzy i ducha.
To prawdziwie holistyczne, całościowe, integralne podejście do pracy z drugim.

I jak każda prawdziwie wielka metoda, potrzebuje dać z siebie ulepić kształty właściwe do doświadczeń i przejść danego człowieka, ale także … uelastycznić się do świata, w którym żyjemy dziś.

    1.    PRZYJMOWANIE RODZICÓW DO SERCA
Pokornie kłaniam się przed naukami Berta H., rozumiejąc jednak, że emocjonalne origami każdego z nas nie zadziała na tych samych narzędziach i zależnościach.
„Przyjęcie rodziców do serca”, o którym Hellinger pisze bezkompromisowo, nie zawsze jest możliwe JUŻ, NATYCHMIAST, DZIŚ.
Dla wielu potrzeba tu czasu.
Dla wielu potrzeba wyżyć niezgody.
Przekrzyczeć gniewy.
Wypłakać żale.
A i wtedy nie mamy pewności, że nic z tymi rodzicami trudem nie będzie haczyło.

“MAMO, TATO.
JESTEM GOTOWA NA PRZYJĘCIE PRAWDY, ŻE BYĆ MOŻE NIGDY NIE ZAGOJĘ SWOICH RAN W PEŁNI.
POZWOLĘ SOBIE JEDNAK PRZYJMOWAĆ OD ŚWIATA I DAWAĆ SOBIE SAMA.
BO TERAZ JUŻ, MOGĘ.”

Te narzędzia – „nie – bertowskie” ktoś by rzekł, są prawdą na dzisiejsze czasy.
I metody ustawień systemowych nie zabijają, ale uskrzydlają.

    2.    KOBIECA KOBIECOŚĆ
Systemowo, o kobiecości, napisano już wiele.
Czym ta kobiecość jest…
Że powinna mieć blisko do mamy, bo tylko wtedy rozkwita;
Że powinna dać się prowadzić mężczyźnie;
Że ma rozbudzać seksualność, bo czarka sakralna rozbudza to co żeńskie…
Systemowo wiemy.
Wiemy kiedy między kobietą a mężczyzną może udawać się lepiej.
Tu wszystko się zgadza, ale i do tej pewności trzeba mieć dystans.
Bo tylko głupiec zamyka się w przekonaniach o tym jakie coś BYĆ POWINNO.
Kobiecość to żywa materia, na którą nie ma jednego, dobrego przepisu.
I im więcej tych kobiet spotykam, z im większą ilością pracuje, tym bardziej dostrzegam i rozumiem, że w zależności od momentu życia, sięgamy po prawidłowe dla siebie części kobiecości.
Zawieramy więc w sobie tą, która pragnie wspólnoty i tą, która szuka niezależności…
Zawieramy dorosłą i tą, która czasem po dziecięcemu tupie nogą…
Zawieramy zwiewną lekkość i trudy siłaczki.
To Nasze wybory.
Nasze ustanawiania.
Nasze decyzje.
Tak jak i mężczyzn 🙂

    3.    “A CZY JA MOGĘ?” – NAPRAWIANIE LGBT+
Któregoś razu zostałam zapytana:  
    ⁃    „A czy ja, jako osoba nieheteronormatywna, mogę przyjść na warsztaty?”.
    ⁃    „Oczywiście.” – odpisałam.
    ⁃    „A czy systemowo nie ma tu czego naprawiać? Nie będę naprawiana?”.
    ⁃    „Absolutnie nie. Nie u mnie.”

Na swoje warsztaty zapraszam osoby ze środowiska LGBT+, z otwartym sercem i ramionami.
I nie po to, żeby coś tu „prostować”, ale po to, żeby burzyć trudy, blokady, które w tym czy w innym obszarze nosi przecież każdy z nas.
Hellinger, szukanie miłości w tej samej płci, usprawiedliwiał ruchem szukania poronionego rodzeństwa, lub wchłoniętego bliźniaka.
Dziś, w mojej pracy, jest to bez znaczenia.
To dynamiki, które owszem – zauważam ale nigdy… przenigdy, nie dałabym sobie prawa sądzić, że coś tu należy naprawić.

Bądź sobą i pozwalaj sobie na siebie.
Więc jeśli zastanawiasz się: „A czy ja mogę?”…
Możesz.
Każdy może.
Nigdy nie myśl inaczej.

Kiedy siadam naprzeciwko drugiego, wracam do najważniejszej dla siebie zasady:
zapomnij wszystko co myślisz, że wiesz na temat ludzi i pracy z nimi – wymyśl historię od nowa.
Tym sposobem, rozwiązanie, które przychodzi z pola pozostanie prawdziwe z tego co TU I TERAZ – bez odgórnych założeń.

Tak.
Bo żeby metoda – jakakolwiek właściwie – mogła być wartością,
musi pozostać,
uważna.


Niedomknięta trauma

Trauma.
Ma swój początek, środek i koniec.
Jest w tym bardzo precyzyjna.
I tylko przechodząc taką właśnie drogę, ma szansę się dokończyć, domknąć.
I psychicznie i fizycznie.

Kiedy w odpowiedzi na zagrożenie – jakiekolwiek by ono nie było – mamy szansę zareagować, po czasie zaczniemy odzyskiwać równowagę i wracać do siebie.
Jeśli jednak zareagować nie możemy…
Nie potrafimy…
Mózg zaczyna się gubić.
On wciąż generuje substancje chemiczne przypisane reakcji stresowej – jednak jego wołania o nasze reakcje pozostają bez odpowiedzi.

Witamy niedomkniętą traumę.
Miejsce, w którym świata doświadczamy w zupełnie nowy sposób.
Ze zmienionym już układem nerwowym.

Nagle, nasze ciało migdałowate – prywatny sensor niebezpieczeństwa – zaczyna zawodzić przygotowując Cię do walki lub ucieczki, w sytuacjach, które wcale niebezpieczne nie są.
Nagle, kora przedczołowa – odpowiedzialna za empatię, zdolność analizy myśli, uczuć, emocji – wtóruje w błędnej interpretacji tych wydarzeń.

I tak dźwięk przypadkowo rozbitego talerza, potrafi wrócić nas emocjonalnością do wrzasków między rodzicami, gdzie w ruch szła cała zastawa…

I tak spojrzenie mężczyzny, potrafi wrócić nas emocjonalnością do sytuacji gdzie mama zostawiała z wujkiem, który dotykał…

I tak przeziębienie męża, potrafi wrócić nas emocjonalnością do sytuacji, gdzie tata walczył z nowotworem…

To właśnie hologramy, o których piszę tu często.
Filtry, które na świat każą patrzeć w ten, a nie inny sposób.
I jeśli do naszych doświadczeń, dodamy jeszcze wszystko to, co gra w nas pokoleniowo (traumy transgeneracyjne), z łatwością zobaczymy, że nasze reakcje DZIŚ, łączą się z ich żywymi i zduszonymi reakcjami, WTEDY.

Niedomknięta trauma rozkrusza serce… jego kawałeczki zostawiając w miejscu trudnego dla nas zdarzenia.
To dlatego właśnie nasi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie tak żywo wspominają czasy okołowojenne i czasy komuny.
Bo tyle ich utknęło tam właśnie.
Niedomknięta trauma nie pozwala budować życia – w teraźniejszości.
Trzyma gdzieś z tyłu.
W tamtych odczuciach i tamtych stratach.

A my… dzieci, wnuki i prawnuki, dla tych „porwanych” przez traumę przodków, domykamy to co trudne, sobą… dziś.
Robimy to własnymi historiami,
tęsknotami,
stratami…
Odtwarzamy ciężary, jak kasetę w magnetofonie.

Takie to jest.
Nie magiczne, bo żadna to magia.
To nauka.
I obserwacja.

Jakie filtry zauważasz u siebie?
Jakie emocje odpalają się i kiedy?
Czujność.
Tu potrzebna czujność.
A potem gotowość, na zmiany.
Każdy za siebie.
I każdy w swoim tempie.

Na dziś, wspaniałości 🧡

••••••••

Mężczyzna bez pieniędzy jest kiepskim wojownikiem

Żyjemy w czasach, gdzie kobiety stają w swojej sile.
Docieramy się, odbudowujemy, poznajemy swoje jakości i zasoby.
Do takiej kobiecości, potrzeba męskiego, które wystoi.
Potrzeba mężczyzn tym bardziej stabilnych, tym bardziej konkretnych, tym bardziej spokojnych i zdeterminowanych.
Ci, którzy swoimi ustami opowiadają piękne bajki bez pokrycia, nie przejdą…
Bo męskie nie gada – męskie DZIAŁA.

Finanse w związkach pracują na wielu rozmaitych poziomach, ale niezależnie od scenariusza, każdą parę obowiązują zasady wyrównania.
I jeśli ona zarabia,
a on z kanapy myśli co by tu ze swoją przyszłością zrobić …
długo tak nie pociągną.

Zarabianie u mężczyzn jest ruchem kluczowym.
To wychodzenie do świata, ścieranie się z nim, cykliczne zdobywanie,
pozwala mężczyźnie spotkać się ze swoim męskim.
Kiedyś to były polowania,dziś to praktyczne działanie w obszarach zawodowych.
Zmieniły się czasy, ale nie potrzeba odczuć.

Jaki mężczyzna nie ma potrzeby zarabiać?
Taki, który z tym męskim jeszcze się nie skontaktował.
Taki, któremu przy mamie, było za ciężko.
Taki, któremu do taty, nie było wolno.
W ciele dorosłego mały chłopiec…
Chłopiec, co to czeka na cycka, albo zdecydowaną rękę ojca, która wyznaczy wreszcie granice i utoruje szlaki.

Czy to znaczy, że zarabiać ma tylko mężczyzna?
Nie.
Ale w parze widać jasno i czuć wyraźnie, kiedy to na niej spoczywa ciężar bycia głową rodziny.
Tam często mało dotyków…
Tam często dużo złości, pretensji…
Tam często kompletne odcięcie od kobiecości…
Tam często dziwne poczucie niedopasowania…
Bo jeśli ona staje do jakości męskich – jeśli ona odnajduje w sobie silną strukturę, dyscyplinę, niezłomność i waleczność – musi odpuścić uważności na to, co kobiece…

Kobieta, w męskich portkach, usycha…Mężczyzna, w kwiecistych sukienkach, niszczeje…

Dlatego te zamiany (przyglądam się temu codziennie): ona w pracy, on w domu – często związki rozłamują.

Zarabianie, to konkret.
Konkret, którego mężczyzna potrzebuje.
Duchowość? Super.
Ale z konkretem.
Polowania bowiem, nie wygrywał ten, który w jego czasie napisał więcej sonetów, ale ten, który w ręku trzymał więcej lisów.

A co, gdyby wszystko było, z miłości?

Czasami ślepej,
czasami trudnej,
ale z miłości.

Ten alkohol, to miłość do ojca, do którego nie było dostępu. Ta niespełniona, zamieniona na tęsknotę, zalewa się więc procentami, krzycząc: „tato, proszę… pozwól mi do siebie”

To poronienie, to miłość do mamy, do babci, które także straciły. „Ja tak jak Wy…rozumiejąc ten ból, rozumiem i Was” – wszystko, za cenę przynależności do grona kobiet w rodzinie.

Utrata firmy i bankructwo, to miłość do brata, który miał się narodzić.
Nie udało mu się.
Ale nikt o nim nie pamięta.
Nikt nie wspomni nawet słowem…
Nikt świeczki nie zapali…
Więc serce – to kochające ponad wszystko serce, wraca i przypomina:
„Skoro Tobie bracie nie było wolno do pierwszego sukcesu, którym jest życie – ja także odmówię sobie osiągania.”

Ten gniew na mężczyzn, to z miłości do prababci. Prababci, która zakochana była w jednym, ale wyjść trzeba było za innego. A jak już za niego wyszła, okazało się, że ta przysięga smakuje gorzko… wódką i sińcami.
Ale to nie czas na rewolucje.
To nie czas na rozwody i granice.
„Ja za Was – drogie kobiety. I wszystko to, czego Wy nie wykrzyczałyście wtedy, ja wykrzyczę w swojej relacji, dziś.”

Ten brutalny seks, w którym sama nawet siebie nie poznajesz, to z miłości do babci… która zgwałcona została na wojnie.
„Będziesz moją szmatą” – mówił żołnierz, zaciskając pięć palców wokół szyi.
To zdanie wyszeptane dziś do ucha, podnieca. Łączy w sobie wstyd i niepokój.
A po brutalnym połączeniu ciał, zostajesz… jakby pusta…
„Babciu, rozumiem Cię dobrze.”

Miłość.
Ślepa.
Bolesna.
Ciężka.
Taka bywa.
Bo takie historie za nami.
I przerwać, te trudne zapisy, możemy TYLKO wtedy, kiedy na ten jej trud popatrzymy.
Jak było tam.
O kim moje serce przypomina, do dziś?
Za kim tęskni?

My wszystko robimy z miłości.
Dla niej, jesteśmy w stanie umrzeć…
chorować…
tracić…
zdradzać…
porzucać…

Znam to sobą.
Bo i ja mogłam umrzeć.
Tak jak i umarła córka mojej babci.
U niej się dopełniło. U mnie brakowało minut.
Przeżyłam.
Dzięki pracy.
Dzięki zmianie skryptu…

Więc nie patrz na swoje życie jako na pasmo nieszczęść, ale jako na SZANSĘ. Masz wyjątkową okazję, by domknąć to co nie zostało domknięte wcześniej, by dalej, móc – INACZEJ.






Nasze Social Media